czwartek, 17 maja 2012

Obsesja.

O są, jeden, dwa, trzy, cztery. Jakie dorodne, wysokie.  O i jeszcze jeden smukły. Sam, aby inne nie przyćmiły jego piękna.  No proszę a tu kilka małych w pięknym rozkwicie. I znowu,  cała aleja. Sporo jest ich także przy śmietnikach, może posadzone dla kontrastu?  
A jaki piękny różowy *dywan z płatków czterech dorodnych kasztanowców pokrył chodnik przy pl. Grzybowskim.
*(„piękny różowy” ???. Jak różowy może być piękny? Widocznie moje pojęcie piękna  weszło w  inny wymiar albo  to efekt uboczny posiadania 2 córek w wieku - do lat siedmiu.)
Moja majowa obsesja, czyli w poszukiwaniu KASZTANOWCÓW, trwa. Autobusowo – tramwajowe  obserwacje warszawskiej przyrody to mój sposób na coraz bardziej wydłużające się przemieszczanie z centrum Europejskiej Stolycy  na rozkopane peryferie tego w Wiecznym Remoncie Miasta. Stop,  bo z obsesji wkroczę w stan  frustracji.
Więc uspokajająco na koniec taki oto obrazek:  wrześniowe zbieranie lśniących, brązowych nasion kasztanowca czyli kasztanów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz