poniedziałek, 18 czerwca 2012

O dziewczynce, której pamięć wróciła

Małgo była dziś ze swoją grupą z przedszkola na bardzo poważnej autokarowej wycieczce w parku dinozaurowym w okolicach miasta Łodzi.
Ponieważ, jak cała żeńska część naszej rodziny, cierpi na chorobę lokomocyjną, to matka nauczona doświadczeniem, dała dziecku na drogę aviomarin. Co by nie powiedzieć, to dzięki tej małej tabletce, naszych nieco dłuższych jazd samochodowych nie przerywa "mamo boli brzuszek" i nie kończymy z  torebką chorobową.  Na nas nie działąją "nieotumaniające czy imbiropochodne" specyfiki.
Ale wracając do tematu.
Po powrocie dociekliwi rodzice dopytują dochodzącego do siebie po zażyciu tabletki na literkę A, małego podróżnika.
-"Gosiu jak było na wycieczce?"
- "Fajnie" - odpowiada lakonicznie
- "A co jedliście?" - to mamusia, bo Małgo z tych co im jedzenie do życia niepotrzebne
- "Nie pamiętam."
- "A co widzieliście?"
- "DinoZARŁY." A to może coś jednak dzieci żarły pomyślała mamusia.
- "A co jeszcze zobaczyłaś?" - dopytuje mamusia
 - "Nie pamiętam."
A może lepiej było dać imbir do ssania, bo taka amnezja bo tym aviomarinie...


Jednak parę godzin później, jak już udało się ułożyć z kilku elementów szkielet "jakiegoś gada".
- "Mamusiu, a wiesz co ja tam jadłam?
- " No powiedz." zachęca mamusia
- "Zupę, mięso, frytki  i  była taka okrągła kanapka z żółtym serem. I piliśmy wodę i sok i to co wy, tylko nie pamiętam jak to się nazywa."
Matka przez chwilę myśli co takiego pije z tatusiem  i z lekką niepewnością pyta:
 - "Coca - colę?"
 -"Nie."
Ponieważ lista tego co pijemy jest dosyć kótka, szybko okazało się, że chodzi o herbatę.
UFF, aviomarin przestał działać a dziecku wróciła pamięć. Tylko o tych dinozaurach jakoś mało było.W końcu zawsze można wejść na stronę www i sobie zobaczyć te dinozarły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz